3 marca 2008

Muzyka - co mi w duszy gra (Eva Cassidy)


Zapraszając Was w "moje magiczne miejsca" miałam na myśli nie tylko te, które można zobaczyć, sfotografować, ale także te, które każdy z nas nosi w swoim sercu, duszy, myślach. Chciałabym kontynuować temat z poprzedniego posta. Tym razem napiszę kilka słów o utworach łączących muzykę i tekst. Są różne opinie odnośnie roli muzyki i tekstu. Moim zdaniem oba te składniki są równie ważne. Muzyka powinna tworzyć odpowiedni klimat dla tekstu. Takie właśnie utwory, nastrojowe, trochę nostalgiczne, opowiadające o emocjach, uczuciach lubię najbardziej. Myślę, że nie jesteście zaskoczeni tym co piszę, po zapoznaniu się z poprzednim moim postem, dotyczącym muzyki instrumentalnej. Zacznijmy może od śpiewających kobiet. Do grona moich ulubionych wokalistek należą m.in.: Celine Dion, Enya, Eva Cassidy, Sarah Brightman i Katie Melua. Przypuszczam, że n
ajmniej znana z tego grona jest Eva Cassidy, może więc o niej kilka słów.


Gdyby żyła, 2 lutego skończyłaby 45 lat. Urodziła się w 1963r. w stanie Maryland w USA. Od najmłodszych lat interesowała się muzyką. Słuchała jazzu i folku.To ojciec nauczył ją gry na gitarze. Szukając swojej życiowej drogi studiowała sztukę, pracowała w szkółce leśnej, ale ciągle śpiewała, choć nie traktowała tego jako swego powołania. Miała wiele talentów. Oprócz muzyki kochała przyrodę, rzeźbiła, malowała. Spełniała się także jako projektantka mebli, biżuterii i zegarów. Była osobą wyjątkowo skromną, toteż w czasie, gdy np. Whitney Houston miała już spore grono słuchaczy, Eva śpiewała okazjonalnie z różnymi zespołami na "prowincji". Można powiedzieć, że gdyby nie pomoc przyjaciela, być może nigdy nie usłyszelibyśmy jej głosu. Przypadek sprawił, że jej nagrania trafiły w ręce Chucka Browna. Dzięki niemu Eva nagrała swój pierwszy album z jazzowymi i soulowymi standardami zatytułowany "The Other Side". Żadna wytwórnia nie chciała podpisać z nią kontraktu. Jednak znaleźli się ludzie, którzy umożliwili jej nagranie płyty "Live at Blues Alley". W tym też czasie okazało się, że Eva jest poważnie chora. Niestety nie udało się jej pokonać choroby. Zmarła mając 33 lata.
Ta nieśmiała blondynka nie uważała swego talentu za jakiś specjalny dar. Trudno było jej zaakceptować publiczne występy. Paraliżowała ją trema, dlatego podczas koncertów unikała wzroku wpatrzonej w nią widowni, ale wystarczyło, że zabrzmiała muzyka i Eva otaczała się nią jak pancerzem ochronnym. Nazywana jest czarodziejką dźwięków. Wykonywane przez nią utwory charakteryzowała spora doza improwizacji i zabawy dźwiękiem, jednak robiła to z wielkim wyczuciem i smakiem muzycznym. Wraz z pierwszymi taktami utworu wchodziła jakby w inny świat, cudowny świat pełen ciepła, uczuć, emocji i ... barw. W jej głosie pobrzmiewa jakiś smutek i wieczna tęsknota. Poprzez specyficzną interpretację utworów bardzo porusza słuchaczy. Głos Evy, czysty, delikatny, a jednocześnie pewnie poruszający się po sporej skali dźwięków z wielką łatwością przenosi nas w krainę wyobraźni, marzeń ... By przekonać się o tym proponuję posłuchać kilku utworów w jej wykonaniu. Moje ulubione to m.in.: "Songbird, "Somewhere over the rainbow", "Time after time", "Fields of gold", czy wreszcie "What a wonderful world".
Po jej śmierci ukazały się kolejne płyty: "Eva by Heart", "Songbird", "Time after time" i "No Bondaries".
Choć odeszła, żyje w swoich piosenkach i jestem pewna, że można ją spotkać "somewhere over the rainbow".

Posłuchajcie jej głosu:






2 komentarze:

  1. Eva jest świetną wokalistką. Podziwiam ją za jej ogromny talent, głos i niesamowite emocje.
    BTW Cudny blog. Masz piękne zainteresowania.
    Zapraszam Cię do mojego świata muzyki. Może znajdziesz coś dla siebie.
    http://judith-somewhereovertherainbow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj!
    Cieszę się, że napisałaś kilka słów komentarza. Widzę, że łączy nas Eva i zainteresowania muzyką. Eva była bardzo wrażliwą artystką, kobietą i potrafiła tą swoją wrażliwością dzielić się z innymi ludźmi. "Zakochałam się" w jej głosie i interpretacjach.
    Dziękuję Ci za te miłe słowa dotyczące mego bloga. Wiesz, w moich wpisach przemycam jakąś cząstkę siebie. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nie potrafię inaczej... A tak przy okazji zapraszam na nową moją stronę autorską: www.inka.tychy.pl
    Zajrzałam do Twego świata muzyki. Podoba mi się u Ciebie. Lubię takie klimaty, estetykę muzyczną.a przede wszystkim wrażliwość. Dziękuję za uchylenie mi tych drzwi...
    Pozdrawiam wiosennie ;-)
    Inka

    OdpowiedzUsuń