28 października 2011

XII Beskidzki Piknik Country – 2011r. (Wisła, woj. śląskie), cz. 2

Po przejeździe parady motocyklistów wszyscy pospieszyli w kierunku amfiteatru, wokół którego rozstawili oni swoje pojazdy. Można było przejrzeć im się z bliska. Jednak nie było na to za wiele czasu, bo z estrady dobiegał już głos Przemka Myszkowskiego. Witał licznie zebraną publiczność, oczekującą rozpoczęcia koncertu.

W tym roku, w przeciwieństwie do ubiegłego już od razu można było dostrzec zmianę w sposobie prowadzenia tej countrowej imprezy. Jego wypowiedzi były konkretne, rzeczowe, ale i dowcipne. Na scenie pojawiła się dyrektor WCK pani Maria Bujok, a w chwilę później burmistrz Wisły Jan Poloczek, który oficjalnie otworzył XII Beskidzki Piknik Country. Przed rozpoczęciem koncertu kilka słów powiedział gość Wiślaczka, Josef Mlok Grim - szef Agencji Artystycznej Agrimona w Karwinie.

Jako pierwszy zaprezentował się wiślańskiej publiczności czeski zespół “Bridge”.

Niemal od razu pod sceną zaroiło się od tancerzy. Jako pewną ciekawostkę można było zobaczyć i usłyszeć mało znany w Polsce instrument, jakim jest gitara rezofoniczna, zwana od producenta, firmy DOpyera BROthers - “dobro”. Więcej na jej temat można przeczytać tutaj.

Nogi same rwały się do tańca, gdy ze sceny płynęły dźwięki tak melodyjnych utworów muzyki country. Bridge ma bogaty repertuar. Szkoda, że mogliśmy usłyszeć tylko małą jego cząstkę. Jak widać, była to świetna rozgrzewka przed następnymi występami.

W tym roku nie zjawiła się moja ulubiona para tancerzy. Godnie zastąpiły ją dwie inne.

Jak co rok, chodząc między rzędami krzesełek do zabawy zachęcał Luciano. Było wielu chętnych, by zrobić sobie z nim zdjęcie.

Nie obyło się bez bisów. Tuż po nich na scenie pojawił się Cezary Makiewicz. To znana postać na polskim rynku country. Śpiewa, gra na gitarze, komponuje, pisze teksty. Jest liderem założonego przez siebie w 1997 roku zespołu. W swoich kompozycjach umiejętnie łączy country z elementami muzyki pop i rock.

Podczas występu otrzymał, jak na countrowca przystało, kowbojski kapelusz. W którym bardziej mu do twarzy brązowym, czy białym?

Jego piosenka “Wszystkie drogi prowadzą do Mrągowa” wygrała w konkursie na piosenkę pikniku, który zorganizowano z okazji już XXX-tej jego edycji. Jak nietrudno odgadnąć właśnie ona zyskała największy entuzjazm publiczności. Widownia oszalała. Wszyscy śpiewali razem z Czarkiem.

Słuchając utworów w jego wykonaniu pomyślałam, że to człowiek o romantycznej duszy ;-) Jego teksty w bardzo ciepły, naturalny, a zarazem piękny sposób w przeważającej części opowiadają o miłości oraz urokach polskiej ziemi, której jest wielkim orędownikiem. Bliskie są mi słowa o takim małym miejscu na ziemi, które każdy nosi w swoim sercu, choćby los rzucił go na drugi koniec świata. Mam tu na myśli utwór “Polna drogo”. Ukłonem w stronę pań była piosenka o kobiecie idealnej - “Wszystkim czym chcesz”. Mnie osobiście występ Cezarego Makiewicza najbardziej się podobał, tym bardziej, gdy za swym guru Tomaszem Szwedem stwierdził, że śpiewa się duszą, śpiewa się o czymś… Podpisuję sie pod tymi słowami w całej pełni, zachęcając do posłuchania piosenki “Śpiewaj Tomek…”.

Występ Cezarego publiczność nagrodziła długimi brawami, a już po chwili na estradzie pojawił się zespół “The Trace”. Jak piszą o sobie, grają muzykę zakorzenioną głęboko w klimatach amerykańskich. Wykonują utwory m.in. Eddiego Cohrane’a, Erica Claptona, J.J Cale’a czy też Krisa Kristoffersona oraz utwory autorskie. Publiczność przyjęła ich bardzo przychylnie.

Brzmienie muzyki The Trace jakże różni się od tej wykonywanej przez poprzedniego gościa pikniku country. Jest zdecydowanie ostrzejsze. Ruchy tancerzy zdecydowanie zyskały na ekspresji…Jako ostatnia tego dnia na scenie pojawiła się uznawana za pierwszą damę country w Polsce Alicja Boncol. To kobieta o niesamowitej energii i uroku osobistym. Publiczność ją kocha. Wszędzie gdzie się pojawia porywa wszystkich do wspaniałej zabawy. Nie inaczej było w Wiśle. Publiczność powitała ją bardzo gorąco, a gdy zaczęła śpiewać, podgrzała atmosferę do czerwoności.

Alicja to osoba bardzo ekspresyjna, wulkan energii i ciepła zarazem. Jej sposób bycia na scenie jest bardzo naturalny, spontaniczny, czym momentalnie zjednuje sobie wszystkich, którym dane jest oglądać jej występ. Ten błysk w oku, umiejętność dialogu z publicznością, ale przede wszystkim niesamowity głos sprawiają, że Alicja Boncol to wspaniała kobieta i artystka.

Uśmiechnięta, skora do żartów, przekomarzająca się ze swoimi fanami w bardzo uroczy sposób.

Na scenie towarzyszą jej muzycy i chórzystka.

Bisom nie było końca. Żal było opuszczać amfiteatr, tym bardziej, że nie mogłam zostać do następnego dnia. Opuszczając park, spojrzałam za siebie. Oto co ujrzałam…

W pierwszej części tego artykułu wspomniałam o iluminacji, którą zyskał amfiteatr. Tak się ona prezentuje po zmroku. O tej porze uliczki są opustoszałe.

Bardzo nastrojowo prezentuje się Kościół Ewangelicko-Augsburski św. Piotra i Pawła. Nawet fontanna jest podświetlona, a dzięki temu widoczna w ciemnościach.

Żal wyjeżdżać z countrowej Wisły. Z pewnością przyjadę tu za rok na następny, XIII-ty już piknik, ale bywam tutaj nie tylko z tej okazji. Okolice Perły Beskidów są piękne o każdej porze roku, toteż wpadam tutaj,by naładować akumulatory i zrobić ciekawe zdjęcia. Kończąc, zapraszam do Wisły nie tylko miłośników muzyki country, ale wszystkich, którzy dobrze czują się w górach (choć to nie te najwyższe). Każdy znajdzie tu coś dla siebie…