18 kwietnia 2008

Jura Krakowsko-Częstochowska (Ogrodzieniec)

Dziś zapraszam do odwiedzenia pięknej krainy, w której jest wiele miejsc o ciekawej historii i pięknym krajobrazie. Są one znane nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami. Wystarczy wspomnieć o Ojcowskim Parku Narodowym, czy zamku w Pieskowej Skale. Są tam też i mniej znane, a również godne zobaczenia okolice. Mówię tutaj o Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej, zwanej też Jurą Krakowsko-Częstochowską, która rozciąga się na pograniczu Śląska i Małopolski. Ta druga nazwa pochodzi od podobieństwa występujących tu skał do Jury Szwabskiej i Frankońskiej, które dały nazwę całemu okresowi geologicznemu. To jeden z najpiękniejszych zakątków naszego kraju. Białe skały, porośnięte bukowymi lasami wzgórza, na których dumnie prezentują się ruiny Orlich Gniazd, jaskinie, wąwozy... Orle Gniazda to cały szereg zamków i strażnic, powstałych w okresie rozbicia dzielnicowego Polski. Za zadanie miały one obronę granic państwa i zapewnienie bezpieczeństwa podróżnym. Do dziś pozostały ich większe lub mniejsze, ale bardzo malownicze fragmenty. Zobaczmy niektóre z nich (tutaj znajdziesz ich mapę)

000_0058

Chyba wszyscy kojarzymy Ogrodzieniec, a właściwie Podzamcze, gdzie kręcono ujęcia do "Zemsty" Fredry, w reżyserii A. Wajdy. To największy i najbardziej urokliwy zamek Jury. Ten gotycki zamek rycerski stoi na Górze Zamkowej (515,5 m n.p.m.), toteż już z daleka jest dobrze widoczny. Jednak im bardziej zbliżamy się do niego tym większe robi na nas wrażenie.

Pochodzi z XIVw. Wtedy należał do rycerskiego rodu Włodków Sulimczyków zwanych Ogrodzienieckimi. Jego nazwa sugeruje, że był ogrodzony, otoczony murem obronnym. W swej historii wielokrotnie zmieniał właścicieli, którzy mieli wpływ na zmiany w jego wyglądzie. Gdy trafił w ręce rodziny Bonerów, uległ całkowitej przebudowie. W latach 1532-47 z warowni przeistoczył się w piękną renesansową rezydencję, zwaną wówczas "małym Wawelem"(XVIw.). W 1655r. za sprawą Szwedów został poważnie zniszczony i od tej pory nie powrócił już nigdy do stanu swej świetności. W XIXw. za przyzwoleniem kolejnych właścicieli jego mury były stopniowo rozbierane. Gdy opiekę na zamkiem przejęło państwo, został poddany konserwacji i od 1973r. udostępniony do zwiedzania.


Jego wielkość robi wrażenie, zwłaszcza gdy znajdziemy się na terenie przedzamcza.


Z tego miejsca mamy już prawie na wyciągnięcie ręki wejście na dziedziniec zamku górnego, otoczony murami, które kiedyś zdobiły krużganki. Stoją tutaj dyby, stanowiące atrakcję dla zwiedzających. Mimo zniszczeń można jeszcze zobaczyć wiele ciekawych miejsc, gdyż wszystkie skrzydła zamku są udostępnione zwiedzającym. Mogą oni obejrzeć ciekawe muzeum, salę tortur, karczmę rycerską i oczywiście jak na takie miejsce przystało pokazy walk rycerskich. Odbywają się tutaj corocznie różnego rodzaju imprezy, m.in. zawody łucznicze, biesiady regionalne, festyny średniowieczne, turnieje rycerskie, koncerty muzyki elektronicznej i inne. Każda z nich ma grono stałych uczestników. W ubiegłych latach można było wybrać się na "Wieczór z duchami", czyli nocne zwiedzanie zamku. Z pewnością jego uczestnicy opuszczali to mroczne, zwłaszcza nocą miejsce z niesamowitymi wrażeniami, które trudno zapomnieć.

Ruiny otacza 400 metrowej długości mur. W kilku miejscach wkomponowane weń są wapienne skałki. Pomiędzy nimi wije się ścieżka, zachęcając do spaceru.

Podobno każdy zamek ma swoją legendę, więc i ten ją ma, a nawet nie jedną lecz kilka. Ja przytoczę najbardziej znaną z nich. Mówi ona o okrutnym i bogatym kasztelanie Stanisławie Warszyckim, którego podobno w jasne, księżycowe noce można spotkać tutaj pod postacią czarnego psa. Strzeże on ukrytego w podziemiach skarbu, który miał być posagiem jego córki, Barbary. Podobno był to człowiek porywczy i brutalny, który znęcał się nawet nad swymi żonami. Jedną chłostał publicznie na dziedzińcu, a drugą żywcem zamurował. Jednak mimo swego charakteru, historia pamięta go dosyć łaskawie, gdyż był jednym z obrońców Częstochowy podczas "potopu szwedzkiego". Dzięki niemu Jasna Góra zyskała 12 dział i stado bydła. Do dziś zachowała się jego korespondencja z przeorem A.Kordeckim. Istnieje przypuszczenie, że to on był pierwowzorem Kmicica.

Co roku na zamku odbywają się różnego rodzaju imprezy, wśród których szczególnym zainteresowaniem cieszą się te, nawiązujące do wczesnego średniowiecza. Podczas nich można zapoznać się z popularnymi wówczas zawodami, obserwując pracę biegłych w swoim fachu rzemieślników, ale można też spróbować swoich umiejętności w kuciu żelaza, szyciu skórzanych butów, lepieniu garnków, rzeźbieniu, czy
też biciu monet. Zazwyczaj można spotkać tutaj warsztaty: złotniczy, brązowniczy, kowalski, skórniczy, tkacki i zielarski. Mnie zainteresowała praca przy wykonywaniu zbroi. Na stoiskach można kupić piękną, ręcznie wytwarzaną biżuterię, materiały o ciekawej fakturze, elementy ówczesnych strojów, czy też łuki i strzały.

000_0031 Dla spragnionych jest świeżo parzona herbatka z różnego rodzaju ziół, a dla głodnych średniowieczna strawa.

Kto odważny może postrzelać z łuku do tarczy, co wydaje się bardzo proste, jednak takim nie jest.

Największą atrakcją, na którą wszyscy czekają, są bitwy drużyn Wikingów i Słowian. Oprócz bitwy głównej, o zamek, odbywają się też pokazy walk o tytuł najlepszego wojownika. Podczas zmagań, słychać tylko szczęk oręża, a gdy w rękach walczących miejsce mieczy zajmują topory, obserwatorom tych scen trudno ukryć strach i napięcie. Muszę dodać, że walczący parami przeciwnicy są przywiązani do siebie liną, więc raczej nie może być mowy o unikaniu walki. Naprawdę można czasem odnieść wrażenie, że te zmagania toczone są na śmierć i życie.

Niemniej ciekawe są też starosłowiańskie obrzędy, m.in. postrzyżyny.

Był to rytuał, podczas którego przyjmowanemu do grona wojów młodzieńcowi symbolicznie obcinano włosy. Ważną rolę odgrywał w nim mistrz ceremonii. To on prosił bogów o przychylność i opiekę, składając ofiarę z wina, które wlewał w płomienie palącego się ogniska. Następnie kandydat składał przysięgę, w której obiecywał posłuszeństwo i ciągłe trwanie w gotowości do walki. Z rąk wodza otrzymywał miecz. Obrzędowi towarzyszyły śpiewy i okrzyki zebranych wokół ogniska wojów. Odtwarzane podczas imprez plenerowych na ogrodzienieckim zamku sceny są bardzo sugestywne, dzięki czemu zebrani odnoszą wrażenie, że przenieśli się w czasie o dobrych kilka wieków. Podczas takiego spotkania z historią każdy znajdzie dla siebie coś interesującego.

000_0057

Wokoło panuje odpowiedni do okazji klimat, który tworzą członkowie bractw rycerskich, przechadzający się w historycznych strojach, odpowiednia oprawa muzyczna, nastrój najpierw walki, a potem zabawy jak to ongiś bywało.

000_0047

Mnie zainteresowały obozy Wikingów i Słowian, na teren których mogłam wejść, by przyjrzeć się codzienności obozowego życia. Takie imprezy trwają zazwyczaj do późnych godzin, gdyż kończą je uczty, zabawy i hulanki przy palących się ogniskach i blasku księżyca. Opuszczając to miejsce, chyba każdy obiecuje sobie, że za rok znów zjawi się tutaj, by poczuć się jak średniowieczny łucznik, dzielny woj, czy też choćby tylko uczestnik plebejskiej zabawy. Opisałam tutaj zaledwie część atrakcji jakie czekają na Was w największym zamku na szlaku Orlich Gniazd. Mam nadzieję, że choć trochę zachęciłam do odwiedzenia tego tak malowniczego miejsca. Może warto przyjechać tutaj na przykład w maju i przekonać się, na ile mój opis jest rzetelny?

Ja tam byłam, a co widziałam to Wam opisałam...

Kto ciekaw, więcej informacji na temat zamku, jego historii i terminów odbywających się w okolicy imprez, znajdzie tutaj.

Zdjęcie z walki rycerzy pochodzi ze strony Bractwa Wojowników Kruki, natomiast mapa ze strony Przewodnika po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i Wieluńskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz